Nie
ma ideałów. Oczywiście, że nie ma i na pewno nie chodzą po ziemi. Ale jednak
gdzieś tam, tak bardzo głęboko w podświadomości, każdy człowiek trzyma projekcję perfekcyjnego wyglądu. I tak się składa, iż wszyscy Chińczycy mają ten sam pomysł, jak
taki ideał powinien się prezentować. I zupełnie przez przypadek jest mi do niego całkiem
niedaleko…
Jak każda kobieta mam mnóstwo
kompleksów i bez wahania poddałabym się kilku operacjom plastycznym, dlatego
proszę, by nie odbierać tego tekstu jako pochwały mojego wyglądu ;) Po prostu
tak się zdarzyło, że kilka moich przymiotów odpowiada Chińczykom, i to nawet
bardzo (a niektórym wręcz za bardzo), ale dzięki temu mogę napisać kilka
ciekawych obserwacji na temat chińskiego postrzegania piękna oraz patrzenia ogólnie
na nas, obcokrajowców (w szczególności na Europejki).
Po pierwsze, już wspomniany
przeze mnie kolor włosów (blond dla przypomnienia) potrafi chińczyka wprowadzić
w ekstazę, ale o tym można by poświęcić całe elaboraty, a ja już streściłam ten
temat kilka postów wcześniej.
Drugą rzeczą, która zachwyca
Chińczyków, jest biały kolor skóry. Przeciętny (a jak się nawet przekonałam
czasami doskonale wykształcony) Chińczyk ma nikłą wiedzę o świecie poza
ojczyzną (o niej w sumie także ma niewielkie pojęcie, zwłaszcza jeśli mowa o
historii i polityce). Dla niego prawdziwy Europejczyk powinien być białoskóry.
Dodatkowo panuje tutaj przekonanie takie samo, jak w średniowiecznej Europie –
czym bielszy odcień skóry, tym zamożniejszy człowiek.
Następnie, jasne oczy.
Oczywiście błękitne byłyby najlepsze, ale zielone także są akceptowalne. Niemal
wszyscy Azjaci mają ciemne tęczówki, od ciemnego brązu, po czerń (ogromna skala
kolorów), także z miłą chęcią przyjmują odmianę. No i wiadomo – jasnoskóry
człowiek z włosami kolory blond i niebieskimi oczami to podstawowe wyobrażenie
Europejczyka, nie tylko w Chinach.
Kolejna cecha również tyczy się
oczu – powinny być duże. I nie tyle podłużne, co jak najbardziej okrągłe, z
dużą, wyraźną tęczówką i jak najjaśniejszym białkiem (Chinki często noszą
soczewki oraz używają specjalnych naklejek na powiekę, by powiększyć optycznie
oczy).
Ostatnie, i co może trochę
zaszokować, to… duży nos. Chińskie nosy są wklęsłe. Nie zdawałam sobie z tego
sprawy, dopóki nie przyjrzałam się im z bliska w tłoku w metrze. Są szeroko
zakończone, a zamiast grzbietu mają ‘dolinę’. Chińczycy często poddają się operacjom powiększenia nosa, dodania 'górki'.
Jednakowoż cechą, która nie
zgadza się z typową europejską twarzą, a jest mile widziana przez Chińczyków,
to okrągła twarz i duże, zaokrąglone policzki, jak najbardziej czerwone/różowe
– jest to oznaka młodości oraz witalności.
Typowe Chinki w popisowej pozie ukazującej ich atuty
Jeżeli jesteś Europejczykiem i
posiadasz chociaż 1/3 z tych cech, to możesz przekonać się, jak wygląda życie
celebryty. Już nawet nie chodzi tylko o potajemne zdjęcia, a ostatnio coraz
częstsze prośby o wspólne sweetfocie, ale zafascynowany Azjata potrafi ot tak,
na ulicy wymienić się wechatem, by potem rozmawiać z Tobą na niestworzone
tematy, lecz przez różnice kulturowe panujące również na płaszczyźnie relacji
kobieta-mężczyzna, nie jestem w stanie wychwycić, jakie są cele takich rozmów i
wymian numerów telefonów z obcą osobą, gdyż wydawałoby się najbardziej
oczywisty powód nie został jeszcze ani razu poruszony…
Co
śmieszy najbardziej, to fakt, iż z jednej strony Azjaci tak wyobrażają sobie wszystkich
obcokrajowców – z Europy Wschodniej, Zachodniej, ze Stanów, z Ameryki
Południowej, z Australii… a z drugiej jak spotkają tak wyglądającą osobę, to
zakładają, iż pochodzi ona z … Rosji. Nieraz byłam świadkiem burzliwej dyskusji za moimi plecami, czy jestem Rosjanką, na co wskazuje mój wygląd, czy jednak Amerykanką, bo porozumiewam się po angielsku... Ach, te stereotypy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz