Jak wiadomo, od wieków idealnie
piękna Chinka ma jasną, białą skórę. Jako znak, że nie musi pracować na polu.
Zresztą pisała już o tym 欧阳莲. Ten
ideał jest nadal żywy i bardzo istotny. Jednak w Chinach lata są bardzo gorące
i słoneczne, jak więc udaje im się udaje utrzymać bladość oblicza?
Po
pierwsze, kremy przeciwsłoneczne. Jest ich tutaj bardzo szeroki wybór,
zazwyczaj z bardzo wysokim filtrem UV i najczęściej... wybielaczem.
Jednak
oprócz tego, zasłaniają jak najwięcej ciała, czasami na wymyślne sposoby.
Zdjęcia własne i agencji prasowej Xinhua (http://news.xinhuanet.com/english/photo/2014-05/29/c_133369965.htm).
Najważniejsze
są parasole. Wydaje się, że każda Chinka posiada takowy i nosi go podczas gdy
świeci mocne słońce. Lub nosi go za nią chłopak.
Co
ciekawe, wszystkie parasole wydają się być w jednym stylu. W jasnych kolorach i
najlepiej z koronką. Wygrywa jednak różowy.
Jeśli nie masz parasola, lub nie
możesz go trzymać, przyda się strój zakrywający najwrażliwsze (i najbardziej
narażone na starzenie się skóry) partie ciała. W takim upale konieczna jest też
czapka, bo łatwo o porażenia słoneczne.
Istnieją sprytne czapko-parasolki dla
dzieci niechętnych noszeniu czegoś w ręce.
Wszystkie te sposoby używane są
zarówno przez starsze jak i młodsze pokolenie, jednak w nastolatków widać
większą swobodę. Owszem, może niechętnie się opalają, ale ważniejszy jest modny i ładny
wygląd niż przesadna ochrona.
斯红梅
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz