czwartek, 5 czerwca 2014

Z czym to się je? część 2. Skorpion na śniadanie

Korzystając z okazji przebywania w tak egzotycznym kraju jak Chiny, głodna nowych doznań, za namową koleżanki wybrałam się na ulicę Wangfujing <王府井>, gdzie jak słyszałam można skosztować chińskich rarytasów. Główna część ulicy, najeżona po obu stronach markowymi sklepami, galeriami handlowymi i drogimi restauracjami zaskoczyła mnie swoim niemalże europejskim czy amerykańskim designem. Wystarczyło jednak wejść w jedną z bocznych uliczek, w labirynt budyneczków o krzykliwych kolorach, udekorowanych charakterystycznymi czerwonymi lampionami by znaleźć się w zupełnie innym świecie. Otoczona morzem skośnookich, czarnowłosych postaci, dopiero tam poczułam magię prawdziwych Chin.

Wejście na ulicę Wangfujing

Przechadzając się wąskimi uliczkami najstarszej części ulicy Wangfujing, natknęłam się na cieszące oko i kuszące zapachami ostrych przypraw, straganiki wypełnione azjatyckimi przysmakami. Wśród nich znaleźć można było egzotyczne owoce, szaszłyki z różnego rodzaju mięs, a także nieco bardziej „ekstremalne” przekąski J Za szybami wystaw, w kubeczkach, bądź na tackach leżały ponakłuwane na patyczki do szaszłyków owadzie larwy, rozgwiazdy, węże, jaszczurki, kalmary oraz skorpiony różnych rozmiarów. Skusilibyście się? Przyznam, że nie byłabym sobą gdybym natychmiast nie zdecydowała się spróbować którejś z tych rzeczy.
 Moim pierwszym wyborem były małe skorpionki smażone na głębokim tłuszczu. Chrupiące i nieco słonawe smakiem przypominały… chipsy. Zachęcona udanym pierwszym kulinarnym eksperymentem próbowałam coraz to nowych „przysmaków”. Pod spodem znajdziecie kilka fotografii przedstawiających cóż  takiego udało mi się posmakować J


 "Brać, wybierać, decydować... i niczego nie żałować" :)
 Spróbować czy nie spróbować? Oto jest pytanie!
 Może już czas na dodatkową porcję białka? 
Rozgwiazda - podejście pierwsze
Mały bonus, czyli takie tam ze skorpionkami :)
雷倩



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz