Zwierzęta domowe
Oczywistym jest, co jest pierwszą
myślą, praktycznie każdego komu podsunie się temat: Chińczycy i zwierzęta domowe. Fakt, że oni je jedzą. Na szczęście
jest to już dużą rzadkością, praktykowane tylko
w niektórych częściach kraju. Przeciętny Chińczyk nigdy nie jadł psa ani
kota, jest to też zakazane/potępiane na przykład w Pekinie. Najgorszy nie jest
wcale fakt, że jedzą zwierzęta, które większość Europejczyków uważa za
przyjaciół, tylko bardzo okrutny ubój. Uważa się, że cierpienie wzmacnia smak
mięsa. Teoretycznie możliwe jest, że mięso sprzedawane na ulicach jako wołowina
czy jagnięcina wcale nią nie jest. W pobliżu naszego uniwersytetu zawisły
ostatnio plakaty ostrzegające przez zakupem między innymi szaszłyków
sprzedawanych przez obwoźnych sprzedawców. Nie mają oni żadnego pozwolenia, nie
istnieją tu także kontrole takich przybytków, więc nie wiadomo z jakiego źródła
mięso pochodzi. Może, tak jak wskazuje plakat, z chorych szczurów lub kotów.
Ale nie sądzę, aby było to bardzo powszechne.
Dawniej, posiadanie zwierząt domowych
było w Chinach bardzo rzadkie. Teraz zdarza się coraz częściej. Część
konserwatywnych osób nadal nie wyobraża sobie trzymania ich w mieszkaniu, ale w
Pekinie nie ma ich tak wiele. Doskonałym przykładem nowoczesnych poglądów, jest
nasza nauczycielka, która posiada kota (mimo iż teoretycznie nie powinna go
mieć w wynajmowanym mieszkaniu). Opowiadała nam też, że w czasie studiów
uratowała kociątko z ulicy, a jej obecny kot ma na imię宝宝 (Bǎobǎo) co znaczy dziecko. I jest dla niej bardzo ważny. Sporo osób (głównie
starszych) posiada małe, kudłate pieski (nie wiem czy to jakaś rasa, ale prawie
wszystkie są do siebie podobne). Podobno w Pekinie nie wolno trzymać dużych
psów, co jest chyba prawdą, wnioskując po fakcie, że największe psy są nie
wiele większe od pudli.
Dość częstym widokiem (chociaż nie
tak jak w Polsce) są bezdomne koty. Są w bardzo różnej kondycji. Widziałam już
zarówno takie po przejściach, jak i wyglądające na domowe. Przykładowo na
terenie BITu (koło naszego akademika) mieszkają dwa, dokarmiane przez
okolicznych sprzedawców. Gdy jeden z nich zachorował i miał łyse plamy na
grzbiecie, został zabrany przez kogoś do weterynarza i wyleczony. Więc pod tym
względem też przypomina Europę.
Z zwiększeniem ilości zwierząt
domowych, wiąże się też rozwój sklepów zoologicznych. Oczywiście nie ma ich tak
wiele jak u nas, ale można spotkać je na niektórych pekińskich ulicach. Mniej
więcej przypominają te polskie, wyróżnia je tylko większa ilość kotów i psów w
klatkach, oraz ogólna obskurność. Ale
nawet tu obok szyldu mają ogromną reklamę pewnej popularnej marki karm dla
zwierząt. Co specyficzne dla Chin,
oprócz sklepów stacjonarnych, częste są mobilne
sklepy zoologiczne, czyli motory z przyczepą na której stoją maleńkie
klateczki z chomikami, rybkami, żółwikami, kociakami itd.
Widać obecnie bardzo dużą zmianę w
postrzeganiu kotów i psów w Chinach. Myślę, że ich stosunek do zwierząt będzie
się coraz bardziej europeizował. Szacuje się także, że raczkujący market
produktów dla zwierząt będzie niedługo jednym z największych na świecie.
斯红梅
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz