niedziela, 8 czerwca 2014

Wycieczka nie w porę

Jak pisałam niedawno w jednym z postów, uczelnia na której studiujemy dba nie tylko o rozwój studentów międzynarodowych, nie tylko w zakresie nauki języka, ale także o to byśmy spędzali czas wolny w ciekawy sposób. Przyznam, że bardzo podoba mi się taka aktywność uniwersytetu. Mając w pamięci poprzednie wyjazdy na Wielki Mur Chiński oraz na zawody sportowe (relacje z nich możecie przeczytać w poprzednich postach) i to jak miło i produktywnie spędziłam na nich czas, ucieszyłam się na wieść o organizowanym wyjeździe do ogrodu botanicznego. O pekińskim Ogrodzie Botanicznym -
北京植物园 < bei3iīng1 zhi2wu4yuan2> ogrodzie słyszałam już wcześniej bardzo dobre opinie, dlatego wraz z koleżankami od razu wpisałyśmy się na listę chętnych.

W dniu wyjazdu, 16 maja zaraz po skończonych porannych zajęciach dano nam tradycyjnie 1,5h czasu wolnego, abyśmy posilili się i przygotowali do wyjazdu. Mieliśmy szczęście, ponieważ słoneczna pogoda na chodzenie po dworze, przez parę godzin była wprost wyśmienita. Wyruszyliśmy o godzinie i 12:30 i w niespełna godzinę byliśmy już na miejscu. Niestety tym razem nie zwrócono nam biletów wstępu… szkoda, bo przecież byłaby to mała pamiątka z odwiedzonego miejsca. No cóż… Otrzymaliśmy 2,5h czasu wolnego na zwiedzenie parku. Wydawać by się mogło, że nie jest to dużo, prawda? Aczkolwiek później cieszyliśmy się, że było go tak mało.

 Tym co w ogrodzie botanicznym zachwyciło mnie najbardziej był ogromny staw, z malutkim, urokliwym mostkiem dzielącym go w połowie, oraz kilka pomniejszych kwietników.




 Natomiast reszta wiele pozostawiała do życzenia… Do ogrodu botanicznego przyjechaliśmy za późno, bowiem większość kwiatów już przekwitła i część kwietników, nie była nawadniana w związku z czym zamieniły się one w zgrupowania przesuszonych badyli. Szukanie miejsc w których można by zrobić ładne zdjęcia zajęła nam więc sporo czasu. W trakcie zwiedzania znalazłyśmy coś, co zapewne pierwotnie miało byś sztucznie stworzonym korytem dla strumyka. Przy czym wody w nim nie było, tylko trochę pustych butelek, puszek i śmieci podobnego typu. Ciekawe czy strumyk miała powstać „naturalnie” czy może przyjechałyśmy za późno, albo za wcześnie i nie włączono jeszcze jakiejś pompy przekierowującej wodę z jakiegoś zbiornika? Po półtorej godziny spacerowania, rozczarowane parkiem schowałyśmy się w altance, skąd obserwowałyśmy personel ogrodu botanicznego, który dopiero zaczynał zajmować się doprowadzaniem go do porządku.

Wracając na miejsce zbiórki spotkałyśmy grupę chińskich staruszków tańczących w rytm muzyki (o czym wspominała już w jednym ze swoich postów 皮可欣 i ja również nieco napomknęłam). „Może dołączymy do nich?” padło pytanie i… w chwilę później wesoło podrygiwałyśmy z koleżanką i grupką, kołysząc się i wyrzucając ramiona na boki ;) Zobaczcie sami.


Podsumowując ogród botaniczny nie zrobił na mnie większego wrażenia, wręcz przeciwnie. Może gdybyśmy przyjechali tam nieco wcześniej, kiedy kwiaty zaczynałyby kwitnąć, może potrafiłabym znaleźć w nim więcej pozytywów? A tak pozostał niedosyt i lekkie zniesmaczenie chińskim podejściem do dbałości o estetykę miejsc, które są nastawione na przyciąganie turystów.

雷倩



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz