Jak pisałam niedawno w jednym z postów, uczelnia na której studiujemy dba nie
tylko o rozwój studentów międzynarodowych, nie tylko w zakresie nauki języka, ale
także o to byśmy spędzali czas wolny w ciekawy sposób. Przyznam, że bardzo
podoba mi się taka aktywność uniwersytetu. Mając w pamięci poprzednie wyjazdy
na Wielki Mur Chiński oraz na zawody sportowe (relacje z nich możecie
przeczytać w poprzednich postach) i to jak miło i produktywnie spędziłam na
nich czas, ucieszyłam się na wieść o organizowanym wyjeździe do ogrodu
botanicznego. O pekińskim Ogrodzie Botanicznym -
北京植物园 < bei3iīng1 zhi2wu4yuan2> ogrodzie słyszałam już wcześniej bardzo dobre opinie, dlatego wraz z koleżankami od razu wpisałyśmy się na listę chętnych.
北京植物园 < bei3iīng1 zhi2wu4yuan2> ogrodzie słyszałam już wcześniej bardzo dobre opinie, dlatego wraz z koleżankami od razu wpisałyśmy się na listę chętnych.
W dniu wyjazdu, 16 maja zaraz po skończonych porannych
zajęciach dano nam tradycyjnie 1,5h czasu wolnego, abyśmy posilili się i
przygotowali do wyjazdu. Mieliśmy szczęście, ponieważ słoneczna pogoda na chodzenie
po dworze, przez parę godzin była wprost wyśmienita. Wyruszyliśmy o godzinie i
12:30 i w niespełna godzinę byliśmy już na miejscu. Niestety tym razem nie
zwrócono nam biletów wstępu… szkoda, bo przecież byłaby to mała pamiątka z
odwiedzonego miejsca. No cóż… Otrzymaliśmy 2,5h czasu wolnego na zwiedzenie
parku. Wydawać by się mogło, że nie jest to dużo, prawda? Aczkolwiek później cieszyliśmy
się, że było go tak mało.
Tym co w ogrodzie
botanicznym zachwyciło mnie najbardziej był ogromny staw, z malutkim, urokliwym
mostkiem dzielącym go w połowie, oraz kilka pomniejszych kwietników.
Natomiast
reszta wiele pozostawiała do życzenia… Do ogrodu botanicznego przyjechaliśmy za
późno, bowiem większość kwiatów już przekwitła i część kwietników, nie była
nawadniana w związku z czym zamieniły się one w zgrupowania przesuszonych
badyli. Szukanie miejsc w których można by zrobić ładne zdjęcia zajęła nam więc
sporo czasu. W trakcie zwiedzania znalazłyśmy coś, co zapewne pierwotnie miało
byś sztucznie stworzonym korytem dla strumyka. Przy czym wody w nim nie było,
tylko trochę pustych butelek, puszek i śmieci podobnego typu. Ciekawe czy
strumyk miała powstać „naturalnie” czy może przyjechałyśmy za późno, albo za
wcześnie i nie włączono jeszcze jakiejś pompy przekierowującej wodę z jakiegoś
zbiornika? Po półtorej godziny spacerowania, rozczarowane parkiem schowałyśmy się
w altance, skąd obserwowałyśmy personel ogrodu botanicznego, który dopiero zaczynał
zajmować się doprowadzaniem go do porządku.
Wracając na miejsce zbiórki spotkałyśmy grupę chińskich staruszków
tańczących w rytm muzyki (o czym wspominała już w jednym ze swoich postów 皮可欣 i ja również
nieco napomknęłam). „Może dołączymy do nich?” padło pytanie i… w chwilę później
wesoło podrygiwałyśmy z koleżanką i grupką, kołysząc się i wyrzucając ramiona
na boki ;) Zobaczcie sami.
Podsumowując
ogród botaniczny nie zrobił na mnie większego wrażenia, wręcz przeciwnie. Może
gdybyśmy przyjechali tam nieco wcześniej, kiedy kwiaty zaczynałyby kwitnąć,
może potrafiłabym znaleźć w nim więcej pozytywów? A tak pozostał niedosyt i
lekkie zniesmaczenie chińskim podejściem do dbałości o estetykę miejsc, które
są nastawione na przyciąganie turystów.
雷倩
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz